Istnieje pewne społeczne przekonanie o tym, że narkotyki miękkie nie uzależniają. Uznawane są za „bezpieczniejsze” od twardych narkotyków, które potrafią uzależnić czasem już od pierwszej przyjętej dawki. Czy jednak to przekonanie o bezpieczeństwie korzystania z miękkich narkotyków pokrywa się z prawdą?
Otóż… nie do końca.
Podział narkotyków na „twarde” i „miękkie” mówi o sile potencjału uzależniającego danej substancji, a nie o obecności lub braku takiego potencjału. Oznacza to, że nie istnieją narkotyki, które nie mają takiego potencjału w ogóle – mogą mieć większy (twarde) lub mniejszy (miękkie), ale każda substancja psychoaktywna taki potencjał posiada. Co więcej, siła z jaką dana substancja zadziała na daną osobę zależy od jej indywidualnych charakterystyk – z tego powodu niektórzy uzależniają się już od pierwszej dawki, a niektórym nawet w przypadku twardych narkotyków zajmuje to więcej czasu.
Czy skoro kannabinole również posiadają potencjał uzależniający oznacza to, że u osoby regularniej palącej marihuanę po jej odstawieniu może pojawić się zespół abstynencyjny, tak jak ma to miejsce w przypadku np. heroiny? Odpowiedź na to pytanie jest dosyć prosta – tak, choć oczywiście szansa na pojawienie się takiego zespołu w przypadku przyjmowania kannabinoli jest mniejsza. Dobrą wiadomością dla osób korzystających z np. marihuany jest to, że objawy abstynencyjne są w jej wypadku słabsze niż w przypadku „twardych” narkotyków. Złą, że mogą się utrzymywać długo, bo nawet do kilkudziesięciu dni….
Co takiego zatem najsilniej uzależnia w miękkich narkotykach? Stan, w jakim osoby palące znajdują się po ich zażyciu. Wielu moich pacjentów początkowo próbowało „leczyć” swoje problemy alkoholem lub marihuaną. „Dzięki niej się odprężam”, „mogę zasnąć”, „przestaję się denerwować, nie krzyczę” – tak opisują powody, dla których korzystają z kannabinoli. Niestety stanowi to prostą drogę do psychicznego uzależnienia. Pacjenci nie potrafią sobie wyobrazić swojego funkcjonowania bez „wsparcia” ze strony THC. Funkcjonują podobnie do tych alkoholików, dla których kieliszek oznacza ulgę od trudów codzienności i możliwość odcięcia się od przeżywanych, nieprzyjemnych emocji.
Jak to zatem działa? Bardzo prosto. Złe samopoczucie skłania ku przyjęciu dawki narkotyku. Osoba korzystająca z niego czuje się lepiej, jednak po ustąpieniu stanu odurzenia wraca do punktu wyjścia. Chcąc ponownie wyrwać się ze swojej rzeczywistości znów przyjmuje narkotyk. Cykle ten trwa do czasu, aż po odstawieniu narkotyku samopoczucie danej osoby nie zaczyna się pogarszać w efekcie wystąpienia zespołu abstynencyjnego. Wzmaga to jedynie potrzebę przyjmowania narkotyku i cykl kołowy zmienia się w lecąca w dół amplitudę…
Przy okazji Dnia Zapobiegania Narkomanii przypadającego na 26 czerwca wszystkie osoby korzystające z różnych substancji psychoaktywnych zachęcam do skorzystania z porady profesjonalisty, który pomoże określić czy zbliżają się do cienkiej granicy uzależnienia. W przypadku odpowiedzi twierdzącej pomoże on również zaplanować drogę leczenia aby narkotyki czy alkohol nie były jedynym co może przynieść radość, spokój czy ulgę.
Comments